piątek, 5 marca 2010

zimowe rybki


W radio Lao Che śpiewa o zimie stulecia, za oknem świeży śnieg, a mi się marzy lato, przestrzeń, a LaoChe na babich dołach, pod ogromnym niebem bez chmurki, i powietrze, i muzyka, i od razu nie mam 34 a 24 lata, a chwilami nawet 14 :) Jak ja nie mogę się doczekać! Ta zima trwa zbyt długo. Wszystko się stało zimowe ludzie są zimni tacy i tylko spanie i spanie, nie mogę się obudzić z tych snów zimowych i do świata na jawie wrócić.

Dobrze że w domu cieplutko, naparzyłam yerba wciągnęłam ze trzy szklanki, jest prawie 23 a ja nie śpię! Co za sukces, wow!

Dobrze że jest dla kogo gotować, to dopiero musi być smutne gotować i nie mieć nikogo, kto by spróbował. Julia nie dość, że spróbowała, to nawet stwierdziła, że wszystko co robię, jest przepyszne :) Jak mi dobrze z nią, takie słowa są jak balsam na zmarzniętą duszyczkę!


No to w takim razie przepis na te przepyszności.

Potrzeba nam: wędzonej makreli, 6 jajek. Z pomocą przyszła stara przyjaciółka Kasia.





Poza tym do smaku: pół cebuli, musztarda, pieprz, sól, można majonez tak z łyżkę.
Po pierwsze i najgorsze: przygotować rybkę - zdjąć skórę, mięso oddzielić od ości..hmm, no nie jest to zbyt eleganckie..
Kasia mieli najpierw cebulę, potem dorzucamy makrelę. Na końcu ugotowane jajka, przyprawy, i koniec.


Kanapeczki wycięłam foremką do ciastek, a Julce tak się spodobało, że dołączyła do zabawy. Używałyśmy jeszcze keczupu i koperku suszonego.
A to efekty:


smacznego :)
Posted by Picasa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy